Drapacze

Jeszcze coś w temacie wieżowców.


Odwoziłem dziś żonę do pracy i przejeżdżałem obok budowy cudeńka, które ma nazywać się Warsaw Spire. Termin ukończenia olbrzyma to 2014 rok, na razie wygląda mniej więcej tak:



Ale zapowiada się tak:






Miodzio. Nie mogę się doczekać końca budowy i mam nadzieję, że tym razem wizualizacja nie jest zrobiona na wyrost a inwestorowi starczy forsy na szkło. Hm, ciekawe czy zdążą przed otwarciem II nitki metra...


Przy okazji spytałem o warszawskie drapacze ciocię wiki. Mile zaskoczony - znalazłem cały artykuł a w nim m.in. taką wizualizację:



Trochę to nieaktualne, nie ma np. Złotej 44. Ale szacun dla wikipedystów za sam artykuł.

Ciekawe też, że jest tam wieża na Filtrach a nie ma chociażby Prudentialu. No cóż.




Oprócz tego znalazłem też całkiem ciekawą stronę poświęconą warszawskim wieżowcom (www.wiezowce.waw.pl) a na niej wizki kilku budynków, które mają powstać w stolicy. Niektóre wymiatają, chociażby Lilium Tower.


Zaprojektowana przez irańską projektantkę szklana kolba kukurydzy ma mieć 257 metrów! Mariott przy niej wygląda jak PKiN przy Empire State Building :)











A po lewej wieżowiec Golub GetHouse (wcześniej działka należała do IGD). Ma stanąć przy Grzybowskiej, pomiędzy Towarową a Wronią. Jak dla mnie wygląda niczym skandynawskie więzienie. Albo gigantyczna serwerownia.

Ale może ja się nie znam, może to sztuka jest a ja prosty chłop i nie rozumiem. 

Co nie zmienia faktu, że mi się nie podoba.








Tak czy inaczej, planów jest mnóstwo. Serce rośnie kiedy człowiek przegląda te wszystkie wizualizacje, wyobraża sobie jaka to nasza Warszawa będzie piękna, nowoczesna i  w ogóle. Jak będziemy śmigać z Białołęki na Okęcie metrem, latać tanimi liniami z Modlina i opalać się na luksusowej plaży nad Wisłą. 


Ktoś powie, że to wszystko marzenia ściętych głów, mrzonki i propaganda, która ma odwrócić moją uwagę od korków, drogich biletów ZTM i zamkniętego metra...


Może tak, może i prawda - ale dobrze jest od czasu do czasu zrobić sobie przerwę w marudzeniu i obejrzeć  piękną wizualizację - nawet jeśli budynek powstanie za 30 lat - a potem uśmiechnąć się do siebie w duchu, wracając nieklimatyzowanym busem z pracy. 


Jest po prostu lżej.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz