Mieszane uczucia na Placu Unii

W sobotę wracając ze ślubu znajomych (Szczęść Boże młodej parze!) wstąpiłem do/na (?) Plac Unii. To nowe centrum handlowe otwarte tydzień temu w miejscu dawnego Super SAMu.

Po zwiedzeniu obiektu, który zniszczył widok na Belweder z Łazienek Królewskich - mam mieszane uczucia.

Chciałem dowiedzieć się czegoś ze strony internetowej, ale 1) nic tam nie ma, 2) nie mogę się odnaleźć. Może taka budowa stron jest teraz modna, ale dla mnie wygląda to jak wnętrze damskiej torebki. Chaos.


Po przybyciu na miejsce pierwsze co mnie uderzyło to zupełnie inny klimat niż w Arkadii czy Złotych
Tarasach.
  1. Pustki
    Byłem tam w sobotni wieczór a ludzi jak na lekarstwo.
  2. Cisza
    Nie słyszałem żadnej muzyki. A może była tak cicha, że jej nie zanotowałem?
  3. Przestrzeń
    Masa miejsca. Na korytarzach nie ma żadnych stoisk z elektronicznymi papierosami czy kapciami, nie ma gigantycznych donic na sztuczne palny ani... ławeczek na których można by przysiąść. Mało schodów ruchomych a jak już są, to pojedyncze. Przeszklony i wysoko zawieszony dach sprawia wrażenie jakbym chodził nie po centrum handlowym ale po zwyczajnej ulicy.
  4. Nie zjesz chłopie
    Nie ma KFC, McDonalda czy Burger Kinga. Z fast foodów znalazłem tylko Subway. Poza tym głównie kawiarnie. Brak taniego żarcia znacznie ogranicza ilość snującej się młodzieży.
  5. Francja elegancja
    Czarna podłoga, białe poręcze ruchomych schodów. Dominują te dwa kolory. I szkło.
    Nie jestem specem, ale ze słów żony wynika, że w tutejszych sklepach odzieżowych nie będą kupować studenci czy tele-ankieterzy. Raczej drogie marki ciuchów i kosmetyków. Kolejny powód, dla którego gimnazjaliści na wagary wybiorą raczej Arkadię
Trzy duże minusy to brak ławek, brak zasięgu telefonicznego na poziomie -1 i mała ilość toalet. Na 1. piętrze znalazłem 1 (słownie: jeden) męski sedes. Wiem, że do CH idzie się na zakupy a nie sikać, ale 1 toaleta to drobna przesada.

Żeby nie było, są też pozytywy.
Na poziomie -1 z popiołów odrodził się Super SAM. Ceny jak w innych polskich delikatesach.
Ale za to jest cała ściana z lokalnymi browarami, polskimi i zagranicznymi! I to po drodze z pracy do domu! No po prostu miodzio.

Drugi plusik. W związku z niedawnym otwarciem w kilku sklepach są obniżki. Na przykład w Matrasie 30% zniżki na cały asortyment.
Po godzinie wyszliśmy stamtąd z naprawdę szerokimi uśmiechami - ja z nowymi fiszkami do hiszpańskiego, żona z ukochaną książką a jako wisienkę na torcie wynieśliśmy (po zapłaceniu) planszówkę.

I chyba dzięki temu będę to miejsce kojarzył pozytywnie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz